Spojrzenie dowódcy mówiło wszystko a było to: "Zostaw jego pierdolony nóż i wszystkie jego rzeczy". No cóż, ważne że Seth odzyskał swojego Makarova.
- Wentylacja? To nie najlepszy pomysł. Nie dość że stara i pordzewiała, niestabilna to jeszcze jak wyobrażasz sobie obronę? Proponuję wyjść na dach i po nim przejść na inny budynek. Może zapomnieli obstawić dachu? W sumie nie widziałem jeszcze skaczących zombie a dla WAS - wskazał na zbrojnych - przeskoczenie dwóch metrów pomiędzy budynkami nie będzie chyba większym problemem.
Choć oddział nosił kombinezony i kilogramy sprzętu to na szkoleniach mieli i mniej prawdopodobne rzeczy do wykonania jak na przykład nurkowanie z 30kg sprzętu a później wynurzenie się w określonym czasie.

Sethemarowi zaświeciły się oczy niczym małemu chłopcu na widok prezentów pod choinką. Ochoczo i dość pośpiesznie zabrał się za odpinanie noża z pochwą od paska żołnierza. Niestety, szamotanie z trupem nie przyniosło oczekiwanego efektu. Po chwili Seth wpadł na pomysł który powinien przyjść mu do głowy od razu. Wyjął nóż i przeciął parciany pasek niczym masło. Odpiął swój pas i nawlekł kaburę która dumnie wisiała po prawej stronie ciała. Idealnie by zaraz po wyciągnięciu lewą ręką zadać obrażenia cięte.

Szybko dołączył do dowódcy i jego ludzi mając nadzieję że miał rację co do braku obstawy na dachu. Nie chciał być zestrzelony przez snajpera jak kaczuszka z wiatrówki w wesołym miasteczku

- W piwnicy byłem ostatni raz rok temu. Nie mam pojęcia ale z tego co kojarzę, sąsiad mówił o korytarzu ciepłowniczym. Pewnie będzie ciasno i gorąco ale powinniśmy dać radę. Nie mam pojęcia gdzie dokładnie jest ten korytarz.
Korytarz był dobrym rozwiązaniem. Był ciasny jednak nie na tyle by uniemożliwić obronę. Ponadto idąc jeden za drugim, pierwszy mógł ostrzelać zagrożenie z przodu a ostatni iść tyłem, osłaniając grupę od tyłu.

Sethemar zaczął bieg po schodach, byli w końcu na pierwszym piętrze a do "obskoczenia" były dwie kondygnacje. Bieg poszedł gładko, bez żadnych niespodzianek. Ta, na pewno będzie tam bezpiecznie. Nawet na Amerykańskich filmach jest jak zombie lubią ciemności. Po chwili dotarli do drzwi piwnicy. Seth wyciągnął pęk kluczy, włożył odpowiedni do zamka i przekręcił. Drzwi otworzyły się z piskiem.

- Zamknięta może i tak - odpowiedział Seth. Po chwili marszu w ciemnościach które rozjaśniały latarki taktyczne studenciak ujrzał snopy światła. Trudno było rozpoznać skąd pochodziły. Albo w piwnicy była jakaś rozpadlina spowodowana jakimś wybuchem gazu których było swojego czasu wiele, zwłaszcza po wybuchu epidemii bądź też było to jakieś okienko wprost na ulicę. Możliwe też że były tam jakieś drzwi na wolność/
- Widzisz to? - szturchnął dowódcę ramieniem.
- Piwnica do kurwy nędzy nie jest całkowicie zamknięta. - Sethemar odbezpieczył broń.

Wszyscy podeszli gęsiego do okna.
- Ty pierwszy - powiedział do dowódcy klepiąc po ramieniu. Zrobił nawet "koszyczek" na buciora dowódcy. Może ten facet był służbistą, może był trochę wkurzający ale na dłuższą metę całkiem spoko.
- Kto spierdala stąd kolejny?

Sethemar wyciągnął pospiesznie nóż do obrony z bliska. W swoim Makarovie miał jeszcze 5 kulek. Powinno wystarczyć na dwóch, chociaż różnie z tym bywa.
Seth pociągnął za spust a dwa pociski Parabelum poszybowały w stronę głowy pierwszego z zombie. Szansa na trafienie była spora. Nie było tu za dużo przestrzeni.
W lewej ręce spokojnie spoczywał nóż, nóż którego posiadaczem kiedyś był Matt który poległ podczas tej chorej akcji.