Mistrz gry
Niewielka stacja benzynowa na Pradze z małym sklepem. Przed budynkiem stoi stojak z butlami z gazem, w środku jest kilka karnistrów benzyny i to co nie zostało wyniesione ze sklepu. Kable są zerwane lecz nadal są pod napięciem. Jest tu też kilka samochodów i baniaków z wodą.
___________________________________________________________
Patrick zajechał do stacji benzynowej, zaparkowoał w, jego zdaniem, bezpiecznej odległości.
"Teraz może nieco ciszej niż ostatnio. Potrzebuje benzyny, jedzenia i czegoś do picia, no i kończą mi się papierosy."
Chłopak spokojnym krokiem ruszył w stronę sklepu, zauważył kable zwisające ze słupa i zapobiegawczo ominął je szerokim łukiem. Obserwował czy nigdzie nie ma ruchu.
Offline
Wszędzie było ponuro i cicho. Wręcz za cicho. Jeden z węży stacyjki opadał bezwładnie w dół, a z jego końca nadal lała się kroplami benzyna. Było to istne pobojowisko. Dach nad stacją, z jednej strony opierał się o ziemię, zaś z drugiej o ścianę sklepiku, w którego ścianę wbity był jakiś samochód. Trudno było w takich warunkach znaleźć kogokolwiek żywego, zwłaszcza iż zadanie utrudniała noc.
Offline
Mistrz gry
Patrick spokojnym krokiem szedł w stronę sklepiku, widząc wąż z którego ciekła benzyna postanowił napełnić bak samochodu. Wszystko starał się robić jak najciszej. Kiedy napełnił bak, jeśli mu nic nie przeszkodziło, poszukał jakiś pustych karnistrów aby je napełnić i zostawić na zapas. Jeśli znalazł i napełnił schował je do samochodu po czym wszedł jak najciszej do sklepu, nasłuchiwał czy nic się nie porusza.
Offline
Niestety wąż nie podawał więcej benzyny. Widocznie stacyjka już dawno została opróżniona do cna. Podobnie sprawa się miała z pozostałymi stacyjkami. Jedyne co w takiej sytuacji pozostało to znalezienie innego środka transportu. Sklepik zaś wydawał się pusty. Nawet po wejściu nie słychać było żadnych odgłosów, ani też nie było nikogo w nim widać. Wszystko było wręcz zbyt spokojne.
Offline
Mistrz gry
Patrick zapalił latarkę.
-Pusto, dosłownie.
Powiedział pod nosem, oczywiście wiedział, że światło może przyciągnąć zombie ale jakoś nie zdawało się by ktoś tu był.
-Potrzebuje samochodu bo ten jedzie na końcówce, ze ściany raczej nie wyjadę, chyba że znajdę jakąś gumową rurę i karnister, wtedy może opróżnie ten bak i napełnie swój.
Mówiąc to zaczął się rozglądać, nadal był jednak czujny.
Offline
Kiedy Patrick mówił do siebie, zza lady nagle wyskoczył z odpaloną latarką, przymocowaną do strzelby, świecąc nią chłopakowi w twarz, pewien starszy człowiek.
- Wypierdalaj stąd! To mój teren. Masz 5 sekund. 5,4... - wykrzyczał mężczyzna po czym zaczął powoli odliczać
Widać było po nim, że nie żartuje, i że w każdej chwili może zacząć strzelać. Lepiej było jego nie drażnić.
Offline
Mistrz gry
-Spokojnie, widzisz odkładam latarkę, nic nie robię, jestem z wami.
Mówił Patrick spokojnym głosem, uniósł ręce do góry pokazując że jest przyjazny.
-Chciałem tylko znaleźć coś do jedzenia i trochę benzyny. Jakieś 2h temu goniła mnie horda zarażonych i musiałem uciec. Obaj możemy sobie pomóc, jeśli tylko dał byś mi benzynę moglibyśmy pojechać do miasta, które podobno jest azylem dla tych którzy przeżyli. Obaj nie mamy nic do stracenia i obaj możemy zyskać.
Offline
- Nie, nie nie... nieeeeee.... - mówił nieco maniakalnym głosem starzec
Widać było, że jego psychika nie wytrzymała tego wszystkiego
- Powiem Ci, co teraz zrobisz.... taaaak... teraz, odwrócisz się... przejdziesz przez drzwi i pójdziesz sobie... W CHOLERĘ! Zostaw mnie! Zostaw mnie samego! Nie podchodź! Precz! - Mówiąc to groźnie wymachiwał bronią na wszystkie strony przez co w każdej chwili można było się spodziewać jej wystrzału
- 4,3...! - kontynuował odliczanie licząc znacznie głośniej
Offline
Mistrz gry
Patrick skrzywił się jednak spokojnie wziął swoją latarkię i wyszedł ze sklepiku.
-Przykro mi że muszę to zrobić jednak chyba będę zmuszony, jesteś zbyt słaby i niebezpieczniejszy od zombie.
Wychodząc zamknął za sobą drzwi. Podszedł do stojaka z gazem i przestawił go pod drzwi, po czym starał się ostatkami z węża oblać butle benzyną. Zauważył, że kałuża byla spora więc namoczył jakąś szmatkę z samochodu i położył na jednej z butli.
-Tylko ogień nas rozgrzeszy.
Powiedział odchodząc i paląc papierosa, kiedy skończył wrzucił go w benzynę, która powinna się zająć a butle przez temperaturę wybuchnąć po chwili poważnie niszcząc stacje. Sam schował się w samochodzie którym przejechał by jeszcze jakieś 20km na rezerwie.
Offline
Sklep rzeczywiście został uszkodzony, jednak ilość benzyny nie pozwalała na zniszczenia, jakich mógłby oczekiwać Patrick. Zamiast tego, cała ściana budynku została zburzona, a hałas skutecznie przywiódł na stację kilkunastu rządnych krwi zombiech. Mężczyzna wybiegł czym prędzej do sklepu i oddał dwa strzały ze strzelby w samochód Patricka, całkowicie zapominając o własnej obronie, przez co dopadły go krwiożercze monstra, rozrywając go na strzępy, pławiąc się jednocześnie jego krzykami bólu.
Offline
Mistrz gry
Patrick natychmiast wyskoczył z samochodu, nawet nie sprawdzał czy w strzelbie są naboje poprostu złapał ją i usiłował uderzyć nią w głowę jednego z mutantów, odrazu po tym cisnął bronią w innego i wyjął bejsbole.
-Żegnajcie.
Powiedział starając się rozbijać głowy potworów jednym kijem, drugim zaś osłaniał się przed atakami. Starał się cały czas być przed zombiakami aby nie oberwać w plecy. Wpadał w coraz większy szał.
Offline
Uderzenie w głowę z kolby, jednego z mutantów, nie wyrządziło mu praktycznie żadnej krzywdy. Dopiero później Patrick zorientował się, że jest to bloodshot, który od razu po zwróceniu na siebie uwagę przez Chłopaka, rzucił się na niego, przewracając go na ziemię, chcąc zagryźć go na śmierć, przez co strzelba z powrotem wypadła mu z rąk. Tymczasem hałas po wybuchu, przyciągał do chłopaka coraz większe ilości zarażonych, którzy niebezpiecznie szybko się do niego zbliżali.
Żywotność - 4
Offline
Mistrz gry
Patrick złapał bejsbola który wypadł mu z uchwytów na plecach i usiłował najpierw odepchnąć bloodshota, a potem starał się złamać kijem jego nogi. Jeśli udało mu się chociaż zrzucić z siebie to po próbie ataku na nogi wstał i złapał za drugiego bejsbola po czym wykonując "nożyce" starał się zmiażdżyć jego głowę. Natychmiast zaczął atakować inne zombiaki oraz starał się sukcesywnie wybijać te które podchodziły. Starał się cały czas mieć sytuację pod kontrolą i mieć czystą drogę do samochodu.
Żywotność: 60-4=56
Siła: 8
Inteligencja: 4
Zwinność: 4
Celność: 4
Siła ataków: 8*2*1,5=24
Offline
Wydawało by się, że dla Patricka wszystko idzie jak po maśle. Sytuacja odwróciła się, gdy wtargnął Napad, niszcząc jego samochód, samym wejściem na niego. Z racji tego, iż Patrick był obecnie zajęty walką z Bloodshotem, Napad miał wystarczająco dużo czasu aby podbiec do niego, a i on sam nie należał do najwolniejszych potworów. Kiedy był wystarczająco blisko, w szale uderzył Patricka zewnętrzną częścią dłoni tak mocno, że chłopak odleciał na kilka metrów i wbił się w pobliski samochód, robiąc potężne wgięcie w drzwiach. Chwilę później osunął się i leżał bezwładnie na ziemi.
Żywotność - 50
Otrzymano 200 doświadczenia i znaleziono 40 euro.
//Tracisz przytomność. Dalej pisz tutaj. Możesz pisać od 12:00. Twoje zdrowie będzie wówczas w połowie zregenerowane.\\
Offline
Administrator
Michael przechadzał się po mieście szukając zabawy oraz roboty odpowiedniej dla kogoś takiego jak on, widział wiele budynków, które kiedyś były wielkie i piękne, a teraz popadały w ruinę lecz jego uwagę przyciągnęła stara stacja benzynowa, a raczej jej pozostałości. Ciekawe co się tutaj działo? Budynek jest osmolony, a ściana zniszczona jak po wybuchu, chyba czas się rozejrzeć. Jak pomyślał tak i zrobił, wyciągnął makarova i oglądał wszystko w ogół dokładnie aby nie zaskoczyło go nic, powolnym krokiem zbliżał się do zniszczonego wnętrza budynku.
Offline