Ogromne centrum handlowe w centrum Kyoto. Sklepikarzy dawno nie ma chyba, że są to zombie. Pełno tu resztek jedzenia i różnych produktów, ubrań, kompletny bałagan, wszędzie zmutowani, prądu nie ma. Duża część szyb jest rozbita. Na podłogach wszędzie ślady krwi.
Offline
Nass w sumie nie pamiętał jak tu się znalazł. Ten cały amok w około niego zrył mu banię. Nic narazie nie pamiętał, tylko jakieś niwyraźne obrazy, ból i krew, szaleństwo i te...pierdolone potwory. Stał na środku bałaganu w centrum handlowym i usiłował sobie cokolwiek poukładać w głowie. Poprawił nerwowo wysoki kołnierz swojego czarnego, długiego płaszcza. Wyjął papierosa i zapalił...
Co ja tu robię? Co to za masakra na zewnątrz? Czy to się dzieje naprawdę?
Offline
Całe centrum handlowe było opustoszałe. Kilka stoisk tudzież sklepów było zupełnie zdewastowanych. Poprzewracane półki, gdzieniegdzie poniszczone, zwisające i wciąż palące się lampy. Ubrudzona krwią oraz różnymi śmieciami i szkłem podłoga, świadczyła o rzezi, jaka musiała mieć tu kiedyś miejsce. Ogólnie okolica wydawała się być spokojna, jakby plaga była już daleko stąd jednak widząc zniszczenie dookoła, trudno było myśleć w ten sposób.
Offline
Nass rozglądał się po zdewastowanej okolicy i w końcu, z fajką w ustach zaczął iść przed siebie, myśląc, że tu nie jest bezpiecznie. Chciał wyjść z centrum handlowego i znaleźć jakichś ocalałych, porozmawiać z kimś. Znaleźć schronienie. Jego długi płaszcz ciągnął się po zakrwawionej ziemi.
Ktoś w tym mieście jeszcze żyje?
Offline
Kiedy Nassanael przeszedł kilkanaście metrów i doszedł do skrzyżowania, po swojej prawicy zauważył drzwi wyjściowe. Już z tej odległości widać było wszechobecne zniszczenie. Głównie samochody, które wyniszczone od obrażeń mechanicznych jak i płomieni, nie nadawały się do użytku w żadnej postaci. Szyby w drzwiach wyjściowych supermarketu były powybijane, a szkło waliło się gęsto po ziemi przed nimi, na zewnątrz. Świadczyło to o tym, iż ludzie chcieli uciekać z tego miejsca, zamiast się w nim schronić. Jak na takie rozmiary zniszczeń dookoła, było zdecydowanie zbyt cicho.
Offline
Nass westchnął i sięgnął do noża na udzie. Wyciągnął go(siłax1,5) i spokojnym krokiem ruszył do wejścia po prawej. Najwyżej tutaj umrę...ale zabiorę ze sobą kilka tych zasranych zwierząt. Oby tylko się nie zarazić tym czymś...
Doszedł do wejścia i ostrożnie wyjrzał na zewnątrz z nożem w ręku przed sobą.
Cholera czemu te wszystkie samochody do niczego się nie nadają...i na co mi teraz te cholerne prawo jazdy?
Offline
Chłopakowi nie udało się zaobserwować niczego, co by się ruszało, za wyjątkiem rzeczy poruszanych przez wiatr. Była to zarówno dobra jak i zła wiadomość dla chłopaka w tak wielkim miejscu jak Kyoto. Po chwili chłopak usłyszał pewne powtarzające się zgrzyty metalu. Jak później zaobserwował pewna kobieta stała przy wózkach sklepowych. Popychała je raz do przodu, raz do tyłu, patrząc dziwnie na nie. Zdawała się ona nie zauważyć tego, że ktokolwiek mógłby teraz na nią patrzeć.
Offline
Nassanael postanowił podejść do kobiety. Ostrożnie ruszył w jej kierunku z nożem w ręku. Może jestem za ostrożny ale już kurwa nikomu nie ufam w tym dziwnym świecie.
- Proszę pani - odezwał się do Niej - kim pani jest?
Ale to durnie zabrzmiało....ale cóż, nie jestem dobry w przemawianiu
Offline
Kobieta z początku nie ruszała się. Nie reagowała nawet, kiedy Nassanael do niej mówił. Kiedy zbliżył się na odległość metra, powoli zaczęła odwracać się w jego kierunku. Jej twarz była cała poharatana, prawdopodobnie odłamkami szkła. Również jej dolna warga była oderwana, przez co widać było od razu jej zgniłe zęby. Nie minęła chwila, a kobieta w szale rzuciła się na chłopaka, warcząc groźnie i okropnie się przy tym śliniąc.
Offline
Nass zaklął pod nosem.Cholera jasna, zakażona tym draństwem!
Zaczął się cofać z nożem przed sobą i unikać jej zębów by nie zostać zakażony. Chciał ją na chwilę unieruchomić łapiąc za szyje i wbić jej nóż w oko. Żywotność: 66
Siła: 20(30 z nożem)
Inteligencja: 4
Zwinność: 4
Celność: 12
Offline
Przeciwnik Nassanaela potrzebował nieco czasu aby się ogarnąć i ruszyć w jego stronę. Chłopak miał wobec tego wystarczająco dużo czasu aby wbić kobiecie nóż w oko. Od razu po tym kobieta bezwładnie osunęła się na ziemie. Okolica z powrotem stała się przerażająco cicha. Nagle chłopak usłyszał głośny wrzask wrony, która przelatywała kilkanaście metrów nad nim w bliżej nieokreślone miejsce.
Offline
Nass z obrzydzeniem wyjął nóż i wytarł o swój płaszcz.
- Kurwa mać...
Rozejrzał się po okolicy chowając nóż do kieszonki na udzie. I wtedy usłyszał i zobaczył wronę nad sobą. Spojrzał tam skąd wyleciała spodziewając się jakiegoś ruchu. I po chwili zastanowienia poszedł w stronę przeciwną.
Tam coś się pewnie ruszyło..jakoś nie mam ochoty na spotkanie z tym czymś...są tutaj jeszcze normalni ludzie czy same te potwory? Te..zombie.
Offline
Idąc, chłopak doszedł w końcu do jednego z końców sklepu. Kiedy tylko wyjrzał zza rogu, spostrzegł kilkadziesiąt, a może nawet więcej zombiech przed sobą. Najprawdopodobniej było to wczesne stadium wirusa T, o czym świadczyło chociażby to, iż nie widać było, aby którykolwiek zarażony posiadał świecące, czerwone oczy. Każdy zajmował się czym innym, a w zasadzie każdy patrzył w swój kawałek ziemi, błądząc bez celu. Zdawały się jeszcze nie zauważyć chłopaka, przynajmniej nikt nie rzucił na niego nawet okiem, ani tym bardziej nie ruszył w jego kierunku. Lecz to był bardzo dobry znak dla Nassanaela, aby stąd uciekać.
Offline
Nass zamarł widząc sforę zombiaków. Starał się wydać żądnego dźwięku i nie nadepnąć na jakieś szkło czy puszkę. Odwrócił się i zaczął powoli się oddalać. Gdy był już daleko zaczął biec, skręcił gdzieś za jakimś budynkiem.
Cholera...czy nie ma tu nikogo normalnego? Nikogo?
Wyjął z kieszeni fajki i zapalił w biegu. Szukał jakichś drzwi do budynku, gdzie znalazłby schronienie...
Offline
Drzwi do jednego z poniszczonych domów było otwarte, zatem chłopak mógł wejść do środka. Wszystkie wejścia do budynku były wzmocnione i zabite deskami, zatem było to dobre miejsce na odpoczynek, jedna nie wiadomo było jeszcze, czy to miejsce na pewno jest bezpieczne. Zarówno z zewnątrz jak i ze środka nie dochodziły żadne hałasy. Po kilku chwilach można było jednak usłyszeć charakterystyczne jęki z zewnątrz, wydawane przez co najmniej kilkanaście różnych osób. Ten dźwięk mógł z pewnością przyprawiać o dreszcze.
Offline