Chłopak po chwili namysłu wszedł do środka. Ostrożnie się rozglądał i żałował, że nie ma jakiejś latarki. Słyszał z zewnątrz jęki zombie i wzdrygnął się mimowolnie.
- Obleśne zasrańce...
Rozejrzał się po budynku i jeśli było tu bezpiecznie chciał zablokować czymś drzwi od wewnątrz by być tu bezpiecznym.
Offline
Zero śladu jakiegokolwiek zombie w domu. Co więcej walały się tu jakieś opakowane produkty spożywcze i butelki z wodą które nie były jeszcze odkręcane a więc bezpieczne. Nassanel przeszedł obok włącznika światłą który jarzył się słabo by było łatwo go zlokalizować. Jeśli zechce zapalić światło czeka go raczej nieprzyjemny widok.
Offline
Nass zapalił światło mając dość ciemności i burdelu. I wtedy zobaczył bałagan. Skrzywił się ale zaraz uśmiechnął do jedzenia. Potem znalazł jakiś pręt czy deskę i jako tako zablokował drzwi by mieć spokój od zombie na zewnątrz. Potem pozbierał trochę czegoś do picia i jedzenia i poszedł na górę. Skierował się na dach, chciał tam wyjść i zjeść na dachu posiłek. Był jak kot, lubił wysokie miejsca.
Offline
Ulicą przechadzała się Victoria z przerzuconym baseballem na ramieniu i papierosem w zębach. Stukała obcasami idąc z gracją wzdłuż jezdni. Jej broń była zakrwawiona toteż można było przypuszczać, że dopiero ubiła jakiegoś zombiaczka. Ze spokojem lustrowała okolicę aż jej oczy natrafiły na Nassanela. Przystanęła i z ciekawością się mu przyglądała. Powolutku wypuściła smużkę dymu, wzruszyła ramionami i ruszyła dalej wzdłuż ulicy.
Offline
Nass jedząc kanapkę ujrzał na dole dziewczynę. Zamarł i patrzył na Nią.
Nie zarażona! W końcu ktoś żywy jasna cholera, cud!
Przełknął kęs i pomachał do Niej.
- Heej tam na dole, poczekaj!
Rozejrzał się i popatrzył w dół. Zeskoczył na balkon z lekkim strachem. Potem zszedł na niższy i po dłuższej chwili był na dole.
Offline
Vicki znowu przystanęła i odwróciła się z powrotem do Nassanela. Zaciągnęła się po raz ostatni i przydeptała papieros. Uśmiechnęła się leciutko.
-No co jest?
Oparła baseball na ziemi i pochyliła się nieco by podeprzeć nim sobie łokcie. Przy okazji co nieco jej krótka sukienka pokazała parę atutów.
Offline
Nass podszedł do Niej z uśmiechem. Zamrugał czerwonymi oczami i odparł:
- W sumie to nie wiem co. Po prostu odkąd...się obudziłem w tym...burdelu naokoło to pierwszy raz spotykam kogoś niezarażonego. Dokąd idziesz?
Jego oczy mimochodem zerknęły na dekolt nieznajomej.
Ajaj niezarażona i ładna...co ja paplam...
Widząc Jej papierosa sam zapalił i zaciągnął się mocno. Po chwili jakby sobie o czymś przypomniał i wykonał w Jej stronę ukłon.
- Jestem Nassanael.
Wyciągnął do Niej rękę.
Offline
Victoria zaśmiała się sympatycznie.
-Victoria, Vicki. Jak kto woli.
Ujęła jego dłoń ciepło i po chwili mocno szarpnęła do siebie by się do niej zbliżył. Ich twarze dzieliły milimetry a Vicki była skupiona na oczach Nassa. Jej były podobne z koloru. Po chwili puściła dłoń Nassanela ale nie odsunęła się od niego, to czy to zrobi zależy tylko od chłopaka. Zamrugała kilkakrotnie i przejechała językiem po wargach by je zwilżyć.
-Dokąd? Przed siebie. Tak gdzie zaraza nie opanowała ludzi. Albo w jakieś miejsce gdzie będzie spokój i cisza.
Offline
Nass stał zszokowany tym co zrobiła Victoria i patrzył się w jej oczy.
...co jest...ciepło mi się zrobiło...
Zawstydził się trochę ale nie odsunął. Zapytał patrząc na Nią:
- Widzę, że też jesteś tu trochę samotna...mogę dołączyć? Też szukam takiego miejsca...Vicki.
Zamiast wypuścić Jej dłoń pocałował Ją delikatnie i dopiero puścił.
- Jak chcesz mów mi Nass.
Zdjął płaszcz bo zrobiło mu się gorąco i zarzucił na ramię. Na lewej ręce ukazał się dziwny tatuaż a na prawe ćwieki i inne dziwadła. Na dłoniach miał jak zwykle rękawiczki bez palców.
Offline
-Oczywiście Nass. Będzie mi... Niesamowicie... Miło.
Vicki aż przebiegł pojedynczy dreszcz. Po raz pierwszy ją zamurowało! Zachowanie Nassanela podobało jej się a nawet imponowało. Zerknęła na jego tatuaż i przejechała po nim delikatnie palcami. Ajajajaj! Poczuła jak przechodzi przez nią iskra i przeskakuje na Nassa. Spojrzała na niego szybko.
-I ty nie stronisz od igieł?
Offline
Szybko się zaczyna..mhmm...gorąca dziewczyna.
Uśmiechnął się zadziornie do Vicki. Przeszedł go miły dreszcz gdy dotykała jego tatuażu.
- Tak, uwielbiam tatuaże, Ty też?
Poprawił szybkim ruchem pieszczochy i dziwne ozdoby na prawej ręce. Potem kij przy pasie i nóż na udzie. Palił dalej fajkę i przesłonił go obłoczek dymu.
Ciekawa sytuacja, stoimy po środku apokalipsy zombie i gadamy sobie jak gdyby nigdy nic...
- To chodźmy!
Lekko złapał Ją za dłoń i pociągnął delikatnie. Było mu strasznie gorąco, miał ochotę zdjąć i koszulkę, która przecież sięgała aż do jego oczu i była obcisła.
- Wybacz, że nie pokazuje całej twarzy, takie moje małe zboczenie. Jestem dość..specyficznym człowiekiem.
Ostatnio edytowany przez Nassanael (2013-06-28 01:49:46)
Offline
Dziewczyna trzymana za rękę posłusznie szła obok Nassanela. Odwróciła się do niego tak, by mógł podziwiać jej rozległy tatuaż od nadgarstka, przez pierś i łopatkę aż po samą twarz.
-A jak myślisz Nass?
Wyciągnęła przed siebie rękę by po raz kolejny zerknąć na płomienie "liżące" ramię. Zmrużyła na chwilę oczy ale po chwili znów się uśmiechnęła słysząc o zboczeniu chłopaka.
-Ależ ja wcale nie muszę wiedzieć jak wyglądasz pod tym.
Przejechała paznokciem po policzku chłopaka.
-I powiedz mi, kto w obliczu tego burdelu nie jest specyficzny... Tym mianem można już chyba nazwać każdego...
Offline
Nass obejrzał z uśmiechem z tatuaż Victorii.
- Piękny, tatuaże są...seksowne, nie uważasz?
Potem poczuł jej dotyk na masce na twarzy i zastanowił się czy Ona w ogóle widzi jego uśmiechy i miny pod maską ...
- No tak...popieprzona masakra...a ja mam zjebaną pamięć...prawie nic nie pamiętam...wiem, tylko, że kogoś straciłem. I, że nie jestem zarażony. No i, że spotkałem cudną dziewczynę...
Lekko ścisnął Jej dłoń. Podniósł jedną brew i szli dalej.
Offline
-Seksowne? Można tak to ująć.
Zaśmiała się serdecznie. Po chwili usłuchała żalów Nassanela.
-Przykro mi, że niczego nie pamiętasz. I z Twojego poczucia straty... A z cudną dziewczyną to już lekkie przegięcie.
Wystawiła nieco język i puściła mu oczko. Jednakże zrobiło jej się bardzo miło i ciepło na sercu. Pogładziła kciukiem wierzch dłoni Nassanela. Westchnęła cicho i zamyśliła się na chwilkę.
Offline
- Właściwie to mam w głowie masakrę, nie wiem co straciłem, tzn.kogo. Ale nie ważne.
Zaśmiał się gdy usłyszał jak dziewczyna zareagowała na komplement.
- Cóż, lubię mówić dziewczynom komplementy.
Potem zerkał na Nią gdy się zamyśliła. Po chwili wyjął piersiówkę i zaproponował Jej gestem.
- Chcesz trochę? Też chodzisz tu tak sama bez celu jak ja czy...
Offline